1995 r.
Od samego poranka, jak zwykle, gdy włączyłam ALANA 68, nacisnęłam przycisk skanera, aby sprawdzić, gdzie, kto z kim rozmawia. Mój skaner zatrzymał się na 24 kanale tam natknęłam się na rozmawiających ze sobą dwóch chłopaków o tym samym imieniu.
Pierwszy z nich Marcin, był moim kolegą, jak i zarazem sąsiadem na cb z tej samej dzielnic, co ja.
Na radyjku wołano na niego po ksywce - Pinky, drugi Marcin był jego serdecznym kumplem o pseudonimie Docent.
Chciałam swojego sąsiada powitać, próbując wbreakować się. Rozmówca z mojej dzielnicy miał taką skłonność, iż jak nacisnął nośną w mikrofonie, to potrafił wygłaszać swój gigantyczny monolog do dorwanego przez siebie słuchacza 15 - 30 minut bez przerwy.
Z reguły tutaj młodzież bardzo chętnie czytała dużo różnych dowcipów na kanałach, a zakochane w sobie pary czytały sobie wzajemnie romantyczną poezję. Bardzo lubiłam podsłuchiwać tych czytających wiersze. Marzyłam nawet o samodzielnym pisaniu jakichś wierszydeł w przyszłości, zawsze mnie to ogromnie pociągało. Niestety, jak się spodziewałam, nie udało mi się wciąć między słowa jednego, a drugiego Marcina. Ogromnie wkurzyłam się na tego sąsiedniego kumpla. "Nawijał, nawijał makaron na uszy" tamtemu.
Za oknem zima, pochmurno, panowała śnieżna zawierucha. Nudziłam się jak przysłowiowy mops.
A ten zamiast na moment swój palec zdjąć z przycisku
w mikrofonie… jeszcze użala się nad samym sobą
i na wszystko narzeka!
Pomyślałam - chyba nie doczekam się końca „maratonu monologowego” Pinky-ego? Gdzie indziej było cicho,
na 11 kanale od czasu do czasu odzywali się do siebie półsłówkiem kierowcy z MPK, kursujący autobusami bądź trolejbusami. Każdy z nich nie miał czasu na dłuższe gadanie ze mną, ponieważ musiał sprzedawać bilety
lub je sprawdzać… Nie zawsze był obecny w środku pojazdu kontroler. W tym przypadku wypadło, iż był
na zwolnieniu lekarskim.
Nie wiedziałam, co ze sobą począć.
Czytanie książki nieco mi się przejadło.
Chciałam jakoś sobie urozmaicić resztę dnia.
Niestety, Pinky gadał, gadał… Hmmm...
Otworzyłam środkową szufladę z lewej strony biurka, sięgnęłam po długopis i kartkę papieru.
Pogłośniłam cb-radio i wtopiłam się we wzajemną rozmowę między dwoma Marcinami.
Co usłyszałam na eterze, przelewałam na papier, starając się przetworzyć ich pogawędkę w zręczny rym. Pisałam, pisałam...
Rozmowa dobiegała końca. Nareszcie nastała zupełna cisza chwilowa na 24 kanale. Złapałam instynktownie za mikrofon i błyskawicznie nacisnęłam nośną.
- Cześć wam!!!
Teraz ja nie dopuszczałam nikogo z nich do słowa.
Z zapisanej do maksimum rachunkowej kartki papieru, zaczęłam czytać to, co mi wyszło podczas ostatnich minut. Chciałam się pomścić na Pinky-im, za to iż zapatrzony jest tylko w samego siebie i myśli wyłącznie o tym, aby skupić wszystkich szczególną uwagę na sobie. Tak, dam jemu niezłą nauczkę w ten sposób, myślałam w duchu, czytając swoje pierwsze w życiu dzieło poetyckie. Jak skończę to czytać, wtedy będzie mi obojętne, czy zechce on ze mną rozmawiać i ten jego koleżka, czy nie.
tarałam się przeczytać to jak najlepiej precyzyjnie z prawdziwą dykcją recytatorską, co być może nie wyszło mi jeszcze tak doskonale pod każdym względem:
PT: MILLENIUM .
Mówi Marcin do Marcina,
że bez wiosny, lata trudno wytrzymać.
Za oknem nadchodzi prawdziwa, astronomiczna zima,
na dworze padają białe, delikatne śniegu płatki,
które zachęcają do lepienia bałwana wszystkie dzieciaki.
Na wspólne rzucanie się śnieżkami,
i na wesołą jazdę sankami.
Marcin pociesza smutnego Marcina,
wówczas jemu przypomina,
iż zimowa pora to również bardzo piękna chwila.
Najpierw MIKOŁAJKI- 6 grudnia,
później zaczynają się święta,
któreś tam z kolei DRUGIEGO TYSIĄCLECIA-
24 grudnia WIGILIA BOŻEGO NARODZENIA.
Po raz dwutysięczny będzie niedługo PASTORAŁEK granie,
kolejne przy WIGILIJNYM STOLE,
OPŁATKIEM BIAŁYM się łamanie,
ŻYCZEŃ sobie wzajemne składanie,
oraz KOLĘD wspólne rodzinne śpiewanie.
A po nich u progu
początek XXI WIEKU,
31 grudnia- od samego SYLWESTRA,
KARNAWAŁU PEŁNIA!!!
Do białego rana,
NOWOROCZNE POWINSZOWANIA i TANECZNE SZALEŃSTWA!!!
I następny być może LEPSZY od starego 2000…
NOWY ROK do przeżycia.
To właśnie MILLENIUM do nas się zbliża,
chociaż na dworze mróz tęgi ściska,
jednak ma w sobie pewien CZAR UROKU i ZIMA!!!
Zapewnia i przekonuje Marcin w rozmowie zmartwionego Marcina.
Po przeczytaniu wiersza zadedykowanego kolegom, nastała znów chwilowa cisza. Bohaterowie wierszydła byli pod tak wielkim wrażeniem, że im nagle mowę odebrało i w klatkach piersiowych dech zaparło Pinky-emu i Docentowi. –Skąd to wytrzasnęłaś?! Zapytał mój sąsiad. Nie zastanawiając się ani chwili od razu przyznałam się do wszystkiego. –Próbowałam przez bardzo długi czas dobić się do was obu, żeby się z wami przywitać, ale Pinky , jak dorwie się do mikrofonu, to jak pszczoła do miodu. Nie wie kiedy przerwać ten „gigant-monolog”, aż końcówka jego anteny cb rozgrzeje się do czerwoności. Musiałam jakoś to wykorzystać w pożyteczny sposób!
Cała nasza trójka była całkiem nieświadoma tego, iż przysłuchiwał się bardzo uważnie mojemu wierszowi ktoś, kogo jeszcze nie miałam przyjemności poznać wcześniej. Dzięki temu zgorzkniałość znikła jak ręką odjął w mgnieniu oka u Pindy-ego. Wtem wciął się do nas Norbert. Jak jeden tak i drugi Marcin po zamianie paru słów ze mną i nowym rozmówcą ulotnili się niczym kamfora w powietrzu. Pozostał ze mną tylko na tym samym kanale Klaudiusz (taką miał ksywkę Norbert). Po bliższym poznaniu jego, dowiedziałam się, iż interesuje się głównie muzyką klasyczną (uwielbia jej słuchać), Chopina, Czajkowskiego, Mozarta, Betovena i innych kompozytorów średniowiecznej epoki. Osobiście nie znoszę tego typu muzyki, no może z wyjątkiem np. słynnych walców Straussa ojca i syna? Nie chciałam przez taką głupią błahostkę od razu zrazić do siebie nowo zapoznanego kolegę, pokazując jemu to jak bardzo wzbudzają we mnie ohydny wstręt poważne uwertury, E-mole itd. Zacisnęłam mocno zęby i wsłuchiwałam się posłusznie w rozwinięty obszernie temat rozmowy, poruszony ze mną przez Norberta. O tym, o czym on mi opowiadał z takim zachwytem i wielką pasją, ja w ogóle nie miałam zielonego pojęcia.
Nadrabiając z własnej strony dobrą miną z grzeczności. W sumie ten chłopak z natury nie był typowym nudziarzem. Jak na samym wstępie przypuszczałam. Miał w sobie coś, co przyciągało mnie do rozmawiania z nim na cb. Nie wiem co to mogło być, może wspólna sympatyka do sztuki pięknej? W naszym przypadku ta sztuka piękna bardzo różniła się wzajemnie od siebie. On przepadał za klasyką a ja za poezją. Norbert uwielbiał jej słuchać namiętnie, a ja raczej wyczuwałam w samej sobie predyspozycje do tworzenia twórczości poetyckiej. Na szczęście mój nowy kolega również bardzo lubił czytać wiersze.
Odetchnęłam wreszcie, gdy zmienił się nam temat na nowy właśnie o poezji. Przede wszystkim Norbertowi bardzo przypadł do gustu mój debiut twórczy. Nie zdążyłam się spostrzec, jak ni stąd ni zowąd od niedawna nowo poznany chłopak zaproponował mi właśnie, abym za 3 tygodnie wybrała się osobiście w jego towarzystwie na imprezę poetycko-klasyczną do szkoły muzycznej na godzinę 14:30 niedaleko swojego miejsca zamieszkania w Lublinie. Posiadał dwuosobowe zaproszenie, które dostał osobiście od zaprzyjaźnionego, znajomego, rosyjskiego poety. Niestety po dzisiejszy dzień, nie udało mi się zapamiętać jego imienia i nazwiska. Również i on miał być na niej jednym z głównych gości honorowych. Nigdy przedtem nie byłam z żadnym chłopakiem sam na sam na jakiejkolwiek imprezie, bo nie miałam nigdy ku temu nadarzającej się okazji. Obojętnie czy ten chłopak był moim narzeczonym, czy tylko zwyczajnym kumplem jak właśnie Norbert Pomyślałam sobie, zę przecież nic nie wie jeszcze o mnie tak naprawdę! Wyznać całą prawdę jemu tak od razu prosto z mostu, ogromnie przerażało to mnie na samą myśl, o tym jak on na taką wiadomość zareaguje?...
O tym, że idąc ze mną, musiałby mnie zabrać z sobą na wózku inwalidzkim, czy dałby sobie radę ze mną w chwili napotkania np. dużej ilości schodów? Impreza Poetycko-Klasyczna miała odbyć się właśnie na piętrze. To na co Norbert nastawił się będąc nie świadomym tego, co go czekało, było pewnie nie do pozazdroszczenia przez niejednego w jego wieku pełnosprawnego rówieśnika. Miałam szaloną ochotę na skorzystanie z takiej atrakcyjnej propozycji ze strony Norberta, ale nie mogłam pokazać tego po sobie jemu. Dlatego postanowiłam bezzwłocznie zrezygnować. – Jest mi niezmiernie miło i bardzo dziękuję ci za zaproponowanie mi pójścia z tobą na tą recytację poezji i zarazem koncert muzyki poważnej w szkole muzycznej, ale niestety nie będę mogła z tego bardzo atrakcyjnego zaproszenia skorzystać. Wybacz mi proszę. Urwałam w smutnym tonie głosu. – Dlaczego mi odmawiasz? Zapytał Norbert. –Wiesz nie należę do atrakcyjnych i zgrabnych dziewczyn. Na cb-radiu jest całe mnóstwo koleżanek, wysokich, bardzo smukłych, nie grzeszących urodą, powabnych, które tylko czekają żeby ktoś taki jak ty właśnie zaproponował im coś tak wspaniałego… Wystarczy jedno twoje słowo, a chętnych kandydatek masz całą wielką masę, mógłbyś wtedy wybrać sobie wśród tych dziewcząt według swojego upodobania, tą jedną, jedyną, z którą spędzisz bardzo przyjemnie popołudnie w szkole muzycznej. One tylko czekają z twojej strony na taką gratkę! Norbert jednak co do pozostałych koleżanek na cb-radiu milczał na ten temat. Wysłuchawszy cierpliwie moich argumentów odezwał się.
-Wiesz do pójścia ze mną na tę imprezę masz jeszcze bardzo dużo czasu, do zastanowienia się i postanowienia. Naprawdę, nie śpiesz się. Ja nie ponaglam. Nie musisz mi od razu bez przemyślenia odpowiadać konkretnie. Ja poczekam cierpliwie, moja propozycja dla ciebie do końca będzie aktualna. Przez ten czas będziemy mieli okazję lepiej się wspólnie zapoznać i zaprzyjaźnić.
Zaproszenie Norberta było dla mnie czymś niepowtarzalnie dziwnym, nie widzieliśmy się jedno drugiego na oczy, znaliśmy jedynie własne modulacje i właśnie mnie w ciemno ten pełnosprawny chłopak nagle zaprasza na imprezę we dwoje, za osobę towarzyszącą? Nie byłam w stanie pojąć tego dlaczego właśnie mnie wybrał na radyjku? Pinky I Docent od chwili przeczytania przeze mnie swojego pierwszego wiersza pt: MILLENIUM zawsze wpuszczali mnie bardzo szybko na kanał do siebie, abym mogła z nimi pogawędzić. W ogóle kto jak kto, ale ja z wbreakowaniem się im nie miałam z tym najmniejszego problemu. Dni nieubłaganie upływały jeden za drugim, a Norbert codziennie wywoływał mnie na cb-radiu i dopytywał się, czy nie zmieniłam przypadkiem swojego zdania na temat towarzyszenia jemu na imprezie? Byłam bardzo uparta jak osioł i chłopakowi strasznie trudno było mnie przekonać raptownie na odległość, ale on też nie dawał za przegrane ze swojej strony. Zapewniał mnie wciąż i stale co dzień, że jeszcze mam dużo czasu do namysłu i żebym pochopnie nie podejmowała decyzji, ponieważ mogę później tego bardzo żałować. W przed dzień wywołał mnie na cb-radiu i zapytał o ostateczną moją odpowiedź. Znów przeraziło mnie nurtujące pytanie, powracające niczym bumerang. Nie dlatego, żebym się czegokolwiek lękała ze strony Norberta. Długo nic nie odpowiadałam jemu na to . –Jesteś tam jeszcze? –Jestem, jestem.
Odrzekłam. – No więc?... Wnikał w dalszym ciągu. –Widzisz poznałeś mnie, ale wszystkiego jeszcze o mnie nie wiesz. Jest pewien bardzo poważny problem… Nagle rozpłakałam się. –Co się stało? Powiedz prawdę proszę! Boisz się mnie?! – Nie, posłuchaj jeszcze jest czas, zaproś sobie kogoś innego na moje miejsce. Idź na 28 kanał wywoławczy i zawołaj ogólne dla dziewczyn. – O.K. w takim razie będę zmuszony to zaproszenie dwuosobowe zaraz podrzeć i wyrzucić do kosza. -Coś ty?!!! Oszalałeś?!!! – To powiedz mi wreszcie o co chodzi, czego tak naprawdę się obawiasz? Kłamać nie będę czy dłużej ukrywać przed nim tego, że jestem inwalidką 1 grupy poruszającą się na wózku i tak przez dość długi czas byłam nie fair wobec tego kolegi, który w niczym mi nie zawinił. Powiem trudno co będzie, gdy dowie się całej prawdy, na pewno zmieni sam zdanie szybko na ten temat. Nacisnęłam nośną i wyrzuciłam z siebie potok słów jak truciznę. On rozmawiając dzień w dzień ze mną nawet nie domyśliłby się tego po mnie. Jestem na wózku. Zabierając mnie z sobą na tą imprezę, nie wiem czy dasz sobie samodzielnie ze mną radę przy pokonywaniu schodów na 1 czy 2 piętro? Nie chciałabym tobie przysparzać własnym inwalidztwem dodatkowo korowodu. Poza tym wcześniej z nikim innym nigdzie nie byłam w tym stanie, jak tylko i wyłącznie ze swoimi rodzicami. Domyślam się, że teraz wkurzyłeś się na mnie nie na żarty, za to iż nie powiedziałam ci o tym od razu. Wiem jestem nie w porządku wobec ciebie , więc idź proszę już na 28 kanał i zawołaj sobie pełnosprawną dziewczynę. Tam są same ładne, zgrabne i zdrowe. Na dodatek jestem niską i puszystą osobą. -No i to wszystko o czym mi obawiałaś się powiedzieć o sobie? To miało być takie makabrycznie straszne? W takim razie tym bardziej musisz na to pójść ze mną! –Dlaczego właśnie ja? Zapytałam go. – A dlaczego właśnie nie ty? W niczym w ogóle nie różnisz się od pozostałych dziewczyn, które są na cb-radiu. Nadal tym bardziej chcę koniecznie iść z tobą do szkoły muzycznej i z nikim innym. Jeżeli mi ponownie odmówisz dzisiaj, to zniszczę to dwuosobowe zaproszenie w tej chwili! Nie chcesz iść ty, to i ja też nie pójdę. –Poczekaj nie niszcz tej wyjściówki!!! Krzyknęłam do mikrofonu. Widzisz tak naprawdę nie jestem pewna czy moi rodzice mnie z tobą puszczą sam na sam. Zrozum, że nigdzie z nikim tym bardziej, z kimś ze swoich przyjaciół nigdzie dotąd nie byłam. Spróbuj proszę postawić się na moment w ich sytuacji ( to jak oni poczują się podczas mojej dłuższej nieobecności w domu ?) –Jestem przecież uczciwym, spokojnym i odpowiedzialnym chłopakiem, w co chyba nie wątpisz, znając mnie po tylu bardzo szczerych i bardzo długich rozmowach wspólnych. – Nie chcę być dłużej w twoich oczach perfidną obłudnicą! Nic nie mówiłam ci o tym jaka jestem, gdyż bardzo bałam się, iż nie zechcesz w dalszym ciągu ze mną kolegować się, no ale teraz to trudno. Twój wybór… możesz śmiało teraz zmienić zdanie. Nie mam żadnych zastrzeżeń co do ciebie Norbercie, przeciwnie mam bardzo miłe wrażenie o tobie, ale u mnie w domu raczej ciężko będzie przekonać oboje rodziców co do zabrania mnie przez ciebie na imprezę. Godziny można było odliczać do Imprezy Poetycko- Muzycznej. O dziwo Klaudiusz tą wiadomość zamiast odebrać jak jasny grom z nieba przyjął ze stoickim spokojem.- To wszystko co chciałaś mi powiedzieć o sobie? Ja już myślałem, iż to naprawdę coś gorszego. Zapytał mnie jeszcze raz. W głosie Norberta wyczuwałam wyraźny ton współczucia. – Jeżeli chodzi o pokonanie schodów, to przecież będą na tej imprezie inni pełnosprawni ludzie, jak nie dam sobie sam rady z tobą na wózku inwalidzkim, poproszę kogoś z uczestniczących o pomoc na niej. Niech cię Lauro o to już głowa nie boli! Dodał z przekonaniem Norbert. Nazajutrz zawołałam na cb-radiu innego swojego kolegę Pitera, był bardzo szczupłym ,choć bardzo wysokim chłopakiem, szatynem. Cześć Piotrku! Mam do ciebie prośbę znajdziesz troszeczkę wolnego czasu dla mnie koniecznie dziś po południu o godzinie 14-stej? –W prawdzie mam już zaplanowany cały dzień, ale na pewno coś wykombinuję, jak to jest coś ważnego, aby to przełożyć na jutro. A o co konkretnie chodzi? Zapytał mnie. –Jeden z kolegów zaprosił mnie na Imprezę Poetycko-Muzyczną dzisiaj o 14:30, bo ma wyjściówkę dwuosobową. Impreza odbędzie się w szkole muzycznej , nieopodal mojego miejsca zamieszkania. Zawołałam cię na 24 kanale, bo chciałabym poprosić ciebie o pomoc temu mojemu kumplowi w wyniesieniu mnie na wózku inwalidzkim na 1 czy 2 piętro, dokładnie to jeszcze nie wiem, które to będzie. Piter zgodził się. –O.K. będziemy w kontakcie jeszcze na cb-radiu, postaram się być punktualny. Natomiast w moim domu rodzice bardzo przeżywali to moje wyjście spod ich zasięgu opieki rodzicielskiej. Oboje denerwowali sięi sprzeczali się o moje bezpieczeństwo. Niestety jak się okazało potem wszystkie dwuosobowe i pojedyncze zaproszenia zostały już dawno wysprzedane. Norbertowi nie udało się popaść dodatkowo na bilety dla nich, a bez wyjściówki wstęp wzbroniony. My mieliśmy dwuosobową wyjściówkę, dla mamy i taty było już za późno. Wreszcie zadzwonił w przedpokoju u nas domofon. To był Norbert, mama mu otworzyła. Wysoki, szczupły jasny blondyn, a za nim wszedł do środka Piotrek. Jeden i drugi widząc siebie nawzajem, poczuli się chwilowo zdziwieni. Aby zaspokoić obydwu ciekawość, najpierw przedstawiłam ich sobie. –Norbercie to jest mój kolega z cb, który wyraził zgodę żeby pomóc w pokonaniu bardzo wysokich krawężników i schodów. Po czym chłopcy podali sobie dłonie na przywitanie. Mama w pośpiechu zapisała na karteczce Norbertowi nasz numer telefonu 532-91-88 i dała mu.- To na wszelki wypadek jakby był w czymś problem. Mój ojciec do końca był przygotowany na wyjście razem z mamą i z nami, ale na szczęście udało się go od niej odwieść , aby jednak został sam w domu na kilka minut. mama sama nas odprowadziła pod samo miejsce. Pomogła jeszcze od siebie im wnieść mnie na wózku inwalidzkim na 2 piętro. Piotrek z mamą wrócili do naszego domu. Poczekać na telefon od Norberta jak się impreza skończy. Ja i on zajęliśmy z brzegu miejsce w 7 rzędzie na widowni. Młodzież recytowała bardzo dużo poezji przepięknej, także autorstwa tego znajomego Norberta, rosyjskiego poety. Miałam okazję tam osobiście go ujrzeć. Starszy, siwy pan z wąsami i brodą, był postury przypominającej postać Świętego Mikołaja. Poza tym na fortepianie i na skrzypcach młodzież i dzieci grali różne uwertury z repertuaru Chopina, Betovena, Mozarta, Czajkowskiego i innych kompozytorów muzyki klasycznej. Za, którą jak już wcześniej wspomniałam nie przepadam, ale mimo to nie żałuję, że pojechałam wózkiem inwalidzkim na tamtą być może pierwszą i jedyną na jaką zostałam wtedy zaproszona imprezę przez pełnosprawnego kolegę. Ten niecodzienny koncert ,oraz prezentacja wierszy i tak bardzo przypadła mi do gustu. Zawsze będę bardzo długo i miło ją wspominać. Na Imprezę Poetycko- Literackiej przyjechała niespodziewanie do tamtej szkoły muzycznej REGIONALNA TELEWIZJA LUBELSKA 3 z PANORAMY LUBELSKIEJ kamery zarejestrowały fragment tej corocznej uroczystości i nas oboje w duecie uczestniczących. Była również dziennikarka i prezenterka ( jak się nie mylę) popularna pani Ewa Dados, która organizuje zimową porą akcję pt: „ Pomóż Dzieciom Przetrwać Zimę” w telewizji. W PANORAMIE LUBELSKIEJ można było mnie i Norberta obejrzeć zaraz tego samego dnia o godzinie 22-giej wieczorem na żywo. Uroczystość przedłużyła się do 16-stej być może z minutami, po czym mój współtowarzysz wyszedł na moment poszukać telefonu w pobliżu, by powiadomić o zakończeniu imprezy. Do domu wróciłam w tym samym składzie osobowym, w którym przedtem przybyłam do szkoły muzycznej. Norbert jeszcze kilka razy odwiedził mnie, pożyczając mi od siebie kasety do posłuchania z muzyką poważną w wersji rozrywkowej. To on mnie namówił do tego, abym zaczęła na poważnie pisać poezję i prozę. Z czasem bardzo polubiłam coroczne „Ogólnopolskie Konkursy Literackie Poezji i Prozy” organizowane przez FUNDACJĘ SZTUKI OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH z Krakowa, FUNDACJI „ARKA” z Warszawy, oraz biorę również czynny udział w „Konkursach Małej Formy Literackiej”, organizowany przez Mazowiecki Okręg PZN, Klub „Żar” z Warszawy. Zdobyłam sporo dyplomów, kilka moich opowiadań zakwalifikowano się do druku w książce pt: „ Świat i ja, moje dobre i złe dni”, wygrałam również dzięki FUNDACJI „ARKA” 3-dniowy zjazd laureatów konkursu pod tym samym tytułem, który odbył się 19-22 sierpnia 2004r. Nie pojechałam jednak tam, musiałam również zrezygnować z wycieczki do muzeum, którą wygrałam w maju w Klubie „Żar”, z powodu problemu realizacji montażu pochylni o konstrukcji metalowej dla siebie.